fot. Magdalena
Bzoma
Zbliżający się dwunasty listopada pobudził
we mnie chęć podkreślenia całej swojej próżnej kobiecości, dojrzałej młodości i względnej chudości. Szczupłe lata uczciłam, zanim zaczęłam pochłaniać urodzinowe
ptasie mleczko i zagryzać je kostkami czekolady z nadzieniem karmelowym. Moim pierwszym prezentem, już na
kilka dni przed tym jak Ukochany przyniósł mi bukiet róż z kilkoma
pączkami goździków, stała się skromna sukienka w kolorze dwudziestotrzyletniego
kompotu z ugotowanego buraka, robaczywej śliwki i burgundowego wina. Aby nie upić się oparami wiekowej mikstury i wydobyć z duszy trochę koloru i blasku dodałam tęczowy
naszyjnik oraz pasek ze złotą klamrą.
sukienka, buty
- no name
naszyjnik - Stradivarius
torebka -
mizensa
Piękna sukienka i naszyjnik:) Taki kolor idealnie do Ciebie pasuje;)
OdpowiedzUsuńświetna sukienka :)
OdpowiedzUsuńhttp://woman-with-class.blogspot.com/
Lethitu, these are gorgeous photos and the outfit is so flattering on you!! I'm new follower :) If you're interested you may follow me as well....in the meantime I look forward to reading more!
OdpowiedzUsuńaclassystateofgrace.blogspot.com
Bardzo ładna sukienka i torebka. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DaisyLine
naszyjnik i sukienka wymiatają :)
OdpowiedzUsuńwww.karmellove.blogspot.com
ta sukienka, ten kolor :) PIĘKNIE!
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam http://kalkaa.blogspot.com/
Świetne buty, wyglądają na bardzo wygodne. :)
OdpowiedzUsuń